Witam Was serdecznie :)
Dziś będziemy bawić się w małego chemika.
Na pewno większość z Was to spotkało, a jeśli nie to wszystko przed Wami. Pokruszone cienie z którymi nie wiadomo co zrobić, bo co, wyrzucić? Nie!
Można je naprawić, tak, że będą jak nowe ;) Przedstawiona przeze mnie metoda być może dla części z Was jest znana, mam jednak nadzieję, że dla kogoś ten wpis będzie pomocny. W ten sposób można naprawić cienie, róże, pudry w kamieniu, wszelkie inne prasowane kosmetyki, oraz np. przenieść sypki pigment do paletki.
Jeśli jesteście ciekawe serdecznie zapraszam do dalszej części.
Dziś będziemy bawić się w małego chemika.
Na pewno większość z Was to spotkało, a jeśli nie to wszystko przed Wami. Pokruszone cienie z którymi nie wiadomo co zrobić, bo co, wyrzucić? Nie!
Można je naprawić, tak, że będą jak nowe ;) Przedstawiona przeze mnie metoda być może dla części z Was jest znana, mam jednak nadzieję, że dla kogoś ten wpis będzie pomocny. W ten sposób można naprawić cienie, róże, pudry w kamieniu, wszelkie inne prasowane kosmetyki, oraz np. przenieść sypki pigment do paletki.
Jeśli jesteście ciekawe serdecznie zapraszam do dalszej części.
Do wykonania zabiegu będziemy potrzebować:
1. naszego skruszonego kosmetyku, w moim przypadku jest to cień,
2. coś do całkowitego skruszenia cienia,
3. łyżeczka do nalania alkoholu,
4. alkohol, najlepiej czysty spirytus. Uwaga! Nie może to być spirytus salicylowy,
5. coś, czym będziemy mogły sprasować nasz cień. U mnie jest to lakier do paznokci. W przypadku okrągłych cieni świetnie sprawdzi się moneta.
Ok, zaczynamy ! :)
Ok, zaczynamy ! :)
Na początku musimy całkowicie skruszyć cień.
Następnie dodajemy alkohol. Jeśli chodzi o ilość, musimy go dodać tyle, żeby powstała nam konsystencja "błotka". Całość dokładnie mieszamy.
Odczekujemy chwilę i możemy zabrać się za prasowanie naszego cienia. W tym celu owijam mój przedmiot do prasowania ( tym razem jest tolakier do paznokci ;) )
w chusteczkę higieniczną lub ręcznik papierowy. Następnie mocno przyciskam nim cień.
w chusteczkę higieniczną lub ręcznik papierowy. Następnie mocno przyciskam nim cień.
I gotowe! :)
Prawda, że to proste?
Tak sprasowany cień odstawiamy na ok. 12 - 24 godziny, żeby cały alkohol mógł spokojnie odparować.
Jeśli chcecie, aby kosmetyk miał bardziej kremową konsystencję, możecie dodać odrobinkę gliceryny.
Czy ratowałyście kiedyś w taki sposób swoje kosmetyki? A może pierwszy raz spotykacie się z tą metodą?
Czekam na Wasze komentarze :)
Zachęcam również do obserwacji bloga, poczytania wcześniejszych postów, oraz polubienia mojego fanpage'a na facebooku, do którego link macie na górze ;)
Pozdrawiam :)
tak samo reanimowałam róż
OdpowiedzUsuńJa nie słyszałam szczerze, jak nastąpi awaria to wiem już co zrobić! przydatny post Kasiu :)
OdpowiedzUsuńJak mi się cienie sypią, to używam ich jak pigmentów :)
OdpowiedzUsuńUżyłam tego sposobu na pokruszony lakier Pupy, i muszę przyznać ze trochę bałam :D nie chciałam zepsuć, bo jednak sporo kosztował ;) Ale udało się idealnie - nawet zapach alkoholu zniknął :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie szukałam jakiegoś sposobu na uratowanie mojego kochanego Mary Lou :) Dzięki! Muszę spróbować :)
OdpowiedzUsuńno proszę, dobrze wiedzieć:)
OdpowiedzUsuńsuper pomysl :) szkoda tylko, ze nie trafiłam na taki post z pół roku temu jak moje ukochane cienei sie pokruszyly po upadku i musiałam je wyrzucic :(
OdpowiedzUsuńJuż nie raz ratowałam w taki sposób swoje cienie - nie trzeba płakać dzięki temu nad rozlanym mlekiem ;))
OdpowiedzUsuńdziś pokruszył mi się cień, miałam go wyrzucić do kubła .... no to do dzieła ,idę naprawiać ....
OdpowiedzUsuń